Po moim debiucie w "Babskim Ściganiu" mój apetyt na starty rósł z dnia na dzień. Tomek zaproponował mi start w KJS Jelenia Góra jako jego pilot. Bez wahania się zgodziłem już się nie mogłem doczekać, banan na mojej twarzy nie znikał przez wiele godzin na myśl że znów z Tomkiem wystartujemy jego szybką Czarną Bestyją.
foto.Oskar Dobek
Zawody szybko obnażyły mój brak doświadczenia i dostaliśmy limit na próbie 3 za źle przejechaną próbę (podobnie jak 80% jadących zawodników) jak się później okazało wyniki tej próby odwołano.Zawody przyniosły nam ogrom emocji, rozczarowania, strachu, ulgi, dużo radości i zabawy. Niewiele brakowało abyśmy nie ukończyli rajdu, gdyż na jednym odcinku nasze auto wpadło w poślizg i bokiem jechało w dwa betonowe słupy, na szczęście mojemu kierowcy udało się zatrzymać centymetry od słupów. Auto zgasło, adrenalina podeszła pod 1000, spojrzeliśmy na siebie i szybkie opanowanie kierowcy - odpalił i jechaliśmy dalej.
A tak wyglądało to od środka :)
Mimo przygód: potrąconych pachołków, taryfy zdobyliśmy IV miejsce w klasie
(tylko 36sek. do pudła).
Rajd był dla mnie BARDZO wymagający i dużo mnie nauczył no i ta adrenalina, która nie opuszczała nas do ostatniego odcinka :) Suuuuuper.
Po KJS Jelenia Góra nie mogłem się doczekać kolejnego startu z moim kierowcą Tomaszem Śliwą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz